środa, 24 lutego 2010

Dezerter !




W ostatnim " Powrocie " napisałem o Minor Threat. A w tym " Powrocie. Polskim " chciałbym przybliżyć nieco, tudzież przypomnieć sylwetkę zespołu, który dla wielu jest zespołem kultowym. Jest to zespół zaangażowany poniekąd w sferę anarchistyczną, ich teksty mówią o poszanowaniu drugiego człowieka, pokoju, manipulacji przez rządy i instytucje choć nie tylko. Sfera tekstowa tego zespoły jest dosyć bogata a muzycznie zespół ten jest w jakimś stopniu prekursorem dla innych polskich kapel. Mowa oczywiście o Dezerterze. No to jedziemy..

Trzeba zacząć od tego, że Dezerter nie od razu był Dezerterem, albowiem pierwszą nazwą byłą kontrowersyjna w tamtych czasach, czyli na początku lat 80 nazwa " SS-20 " ( nazwa nie miała nic wspólnego z niemieckimi oddziałami SS ). Debiutem scenicznym był występ na Mokotowskiej Jesieni Muzycznej 1981 roku. Pierwszy skład SS-20, przemianowanego w czasach stanu wojennego na Dezertera to " Robal, Krzysiek Grabowski, Stepa i dołączający do gromadki w późniejszym czasie Skandal - frontman zespołu. Dezerter szybko stał się zespołem rozpoznawanym. Takie piosenki jak " Spytaj milicjanta " czy " Ku przyszłości " stały się hymnami zbuntowanej młodzieży. Występ Dezertera na festiwalu w Jarocinie w 1982 roku był komentowany przez ówczesne ziny jako początek czegoś nowego w polskim punk rocku. Obok takich zespołów jak Tilt, Brygada Kryzys, Siekiera czy Deuter opisywany przeze mnie Dezerter wyrobił sobie markę - która jest znana wszystkim fanom punk rocka do dnia dzisiejszego. Ich piosenki - jedne napędzane agresją wobec istniejącego w latach 80 systemowi totalitarnemu przeplatane były utworami znacznie spokojniejszymi mówiącymi o rzeczach bardziej duchowych. I tak zostało do dziś. Dezerter jest zespołem, który eksperymentuje, nie boi się dotykać spraw kontrowersyjnych, ale w poczuciu człowieka wolnego - ważnych - co pozwala im docierać do przeróżnych jednostek ludzkich, dla których muzyka Dezertera jest czymś więcej niż płytą, winylem czy modną kiedyś kasetą magnetofonową. Dezerter wydał następujące płyty:

Kolaboracja
Kolaboracja II
Wszyscy przeciwko wszystkim
Blasfemia
Ile procent duszy?
Deuter
Mam kły mam pazury
Ziemia jest płaska
Decydujące starcie
Nielegalny zabójca czasu


Oczywiście są to albumy studyjne. Dezerter ma na swoim koncie również obecność na wielu przeróżnych składankach tych legalnych i mniej legalnych oraz na kompilacjach. Dziś zespół to : Robert " Robal " Matera - obsługujący gitarę i wokal, Krzysztof Grabowski - nieustannie od 1981 roku zasiadający za bębnami oraz Jacek Chrzanowski w kapeli odpowiedzialny za gitarę basową od 2000 roku. Miałem okazję być na trzech koncertach Dezertera i muszę powiedzieć, że pomimo tego, że Panowie grają już szmat czasu, to nadal dają zajebiste koncerty, napędzane przez stałych fanów tych młodszych i tych pamiętających pewnie pierwszy występy zespołu. Obowiązkowa pozycja dla fanów punk rocka.

Dziś napisałem o Minor Threat w " Powrocie " oraz o Dezerterze w " Powrocie.Polskim " ponieważ dla wielu Dezerter jest prekursorem polskiego hardcore punk'a. A oprócz tego Dezerter jak i Minor Threat zapoczątkowali pewne ideologie w swoich krajach i przyczynili się do pewnego rewolucyjnego boom wśród ówczesniej młodzieży.

Niżej możecie pooglądać występ Dezertera na Festiwalu w Jarocinie z 1982 roku.

Dezerter - Burdel ( live )

Minor Threat !





Pisząc o tym zespole, o jego dziełach, dokonaniach i twórczości powinniśmy się na samym początku zatrzymać przy innej kapeli - z której poniekąd wywodzi się Minor Threat - bo właśnie o tym zespole chcę dziś napisać w " Powrocie ". W pierwszym " Powrocie ", który opublikowałem około miesiąca temu na łamach internetowej wersji " Nie Dla Mas " napisałem parę słów o Bad Brains i już wtedy wspominałem o Minor Threat - bo choć członkowie M T wzorowali się na Bad Brains, będąc ich fanami - stworzyli nieco inny styl i tym właśnie zapisali się w historii muzyki hardcore. Zapraszam do lektury.

Zespółem przy którym musimy się zatrzymać pisząc o Minor Threat jest - The Teen Idles. Kapela istniejąca zaledwie rok, wydała jedną płytę o tytule " Minor Disturbance ", która zrobiła wielki szum i chaos na scenie punk'owej w Stanach Zjednoczonych. Zespół powstał w Waszyngtonie ( rodzinne miasto panów z Bad Brains ) w 1979 roku. Oprócz wydanej we własnej wytwórni o nazwie Dischord Records płyty o której pisałem kilka linijek wcześniej, The Teen Idles znaleźli się również na składance " Flex Your Head " To właśnie po rozpadzie grupy, basista Ian MacKaye i perkusista Jeff Nelson wyszli z inicjatywą założenia nowej kapeli, która przybrała nazwę Minor Threat. Istotną zmianą był odrzucenie przez Iana gitary basowej i zajęcie miejsca wokalisty - cały skład Minor Threat wyglądał następująco : Ian MacKaye - wokal, Jeff Nelson - perkusja, Brian Baker - gitara basowa i Lyle Preslar - gitara. Zespół znany na całym świecie fanom muzyki z pod znaku hardcore jest poprzez wypromowania idei Straight Edge. Jednak na początku działalności ludzie nie bardzo wiedzieli jak mają odbierać słowa o nie używaniu czy raczej nadużywaniu alkoholu i racjonalnego myślenia względem siebie. Lecz w późniejszym okresie działalności ruch stworzony przez Minor Threat zyskiwał coraz większą liczbę zwolenników, a zarazem wprost proporcjonalnie do wzrastania zwolenników Straight Edge wzrosła liczba fanów kapeli. Pierwszy album zatytułowany " Out Of Step " został wydany w 1983 roku oczywiście przez Dischord Records, dwa następne zostały wydane już po zakończeniu działalności zespołu. " Complete Discography " został wydany w 1985 roku a " First Demo Tape " w 2003 roku. Wytwórnią w której były wdane te albumy od samo początku jest Dischord Records. Rozpad zespołu miał miejsce w 1983 roku, a przyczyną była niezgodność co do treści muzycznych zespołu wśród muzyków.

Minor Threat zaliczyć można do jednej z legend punk rocka, tudzież szeroko pojętego hardcore punk'a. Zespół pochodził z Waszyngtonu czyli z "kolebki" sceny hardcore punk w tamtych czasach. Zapisał się w historii - nie banalnymi tekstami, szybką, agresywną muzyką i wprowadzeniem w życie ideologii Straight Edge, która do dziś ma wielu zwolenników wśród fanów muzyki hardcore. Może chłopaki z Minor Threat wzorowali się na początku na grze Bad Brains, ale stworzyli własny, rozpoznawalny styl, który przysporzył im wielu wiernych fanów, którzy pomimo upływu wielu lat od zakończenia działalności zespołu nadal wsłuchają się w to co chłopaki mają do powiedzenia od czasu legendarnej żywotności kapeli. I otwarcie można powiedzieć, że po dziś dzień kapele grające muzykę z pod znaku punk czy hardcore nie ukrywają, że : wzorują się czy wzorowały się w przeszłości na muzyce Minor Threat.

Oczywiście zachęcam się do zapoznania z twórczością Minor Threat jak i do zapoznania się z muzyką The Teen Idles.

Niżej daję link do klipu z występu na żywo. A dokładniej do klipu z piosenki " Out Of Step "

Minor Threat - Out Of Step ( live )

niedziela, 21 lutego 2010

Koncertowo..






Dym, spływający po ścianach i ludziach pot, na scenie gorąco a pod sceną jeszcze goręcej - czyli coś się działo, coś bardzo ciekawego. A i owszem działo się, działo. Albowiem po dosyć dużej przerwie w swoim rodzinnym mieście na " deski " PWSW wyszedł Joke. Ale może po kolei, zapraszam do lektury, a dokładniej recenzji występu " nicponi " z Joke.

" Światło świeci się " - jak wiadomo gdy zapala się światło, a szczególnie na koncertach to nie oznacza to nic innego jak koniec imprezy. Czasami jednak to światło jest wyznacznikiem końca męczarni przy jakimś dennym zespole, który masakruje Nasze uszy swoją " sztuką ". Jednakże, wczoraj ( 20.02.2010 ) nikt nie chciał by " Światło świeciło się " bo blask tego światła oznaczałby koniec koncertu, a tego chyba nikt ze SKA-czących nie chciał. Choć z tym światłem to różnie bywa. Bo gdybym mógł porównać muzykę Joke do tej " żarówki z halogenu " która " razi mnie " to otwarcie mogę powiedzieć, że chciałbym by raziła mnie i innych zebranych na " danceflorze " najlepiej aż do samego rana, dopóty dopóki nogi nie odmówiłyby posłuszeństwa.

Początek koncertu zapowiedziany był na godzinę 20:00, także ja i moi znajomi postanowiliśmy wcześniej napić się piwa co by tradycji stało się zadość - piwo przed koncertem to już tradycja a dla niektórych to wręcz obowiązek :) Jedno przed ( co poniektórzy pół ) i następne w czasie koncertu, a raczej w czasie oczekiwania na " główną gwiazdę " wieczoru. Przed zespołem Joke, grała jakaś kapela z Jarosławia ( niestety nie zapamiętałem ich nazwy ) jednak samymi coverami ( bo nie wiem czy grali jakieś swoje kawałki ) nie da się poderwać do tańca- hulańca publikę, która jakby nie było czekała na SKA-kanie i SKA-ndowanie, że nie ma lepszej muzyki niż SKA z pod znaku Joke. Zespół ( ten który poprzedzał główny występ ) zagrał parę coverów - w tym The Analogs - Strzelby z Brixton. Choć myślałem, że wersją graną przez nich będzie wersją oryginalna - ale niestety musiałem się obejść smakiem, choć wokalista parę razy krzyknął " Guns Of Brixton ". Resztę występu tego zespołu spędziłem następująco : popijałem piwo, rozmawiając ze znajomymi o sprawach ważnych i mniej ważnych i jak większość czekałem na występ Joke. Dochodziła już godzina 21:00, ze sceny powoli schodził zespół z Jarosławia zarazem powoli zaczął instalować się Joke. Jeszcze jedno piwo, papieros aż tu nagle zabrzmiały pierwsze dźwięki - tak to Oni więc szybkim krokiem kierując się pod scenę zobaczyłem to co zobaczyłem - kurwa tam rozpętał się większy młyn niż mogłem się spodziewać, ludzie oszaleli - widać, że wielu czekało na ten koncert, bo zabawa była wspaniała. Z każdą następną piosenką, z każdą kolejną minutą występu " hultaje " z Joke jak i publika rozkręcali się coraz bardziej. Wspominany przeze mnie na początku dym utrudniał troszeczkę zabawę bo i tak już było bardzo duszno na sali, ale nie był to aż tak duży problem, bo pomimo duchoty nogi i tak nie pozwoliły się zatrzymać w szalonym tańcu. " Nicponie " zbierali spory aplauz po każdym zagranym kawałku, ale gromkie brawa zabrzmiały również wtedy kiedy Mateusz. J czyli człowiek odpowiedzialny za zestaw perkusyjny, tudzież " przeszkadzajki " ogłosił wszystkim, że Adam Małysz zdobył srebro na Olimpiadzie. Wtedy ludzie uradowani zwycięstwem rodaka, jeszcze bardziej rozochocili się na zabawę, ale niestety koncert zbliżał się ku końcowi, na co ludziska przystać nie chcieli, dlatego więc chłopaki zagrali jeszcze parę kawałków i musieli zakomunikować, że to niestety już koniec, ostateczny koniec. Koncert uważam za udany - był to jeden z lepszych koncertów na których byłem. Wielka dawka pozytywnej wibracji, która wdała się wszystkim będącym świadkami tego wydarzenia. I muszę napisać, że mamy w swoim mieście zespół z którego jako przemyślanie powinniśmy być dumni i powinniśmy go wspierać - ale to słowa dla wtajemniczonych i nie zawsze przychylnych, bo Ci co wierzą w ten zespół pozostaną przy Nim i będą go wspierali na każdym kroku.

A tak na zakończenie..

Koncert nie był słodki jak "Czekolada " bo miał ten punk'owy pazurek. Zapalające się " Światło " kończyło, występ - który nie tylko dla mnie mógłby jeszcze trwać. " Piosenka o końcu świata " - tytuł może nie za wesoły - nie zepsuła wspaniałej zabawy, wręcz przeciwnie porwała jeszcze więcej ludzi w pogo. Przyszła również chwila refleksji, bo Ci którzy mają swoją drugą połówkę usłyszeli, ze sceny, że trzeba to szanować albowiem - " Świat to tylko TY i JA ". " Nicponie " zapewniali wszystkich, że nic Nas nie zaskoczy bo mamy " Takie same oczy " I muszę przyznać na koniec mojej recenzji, że " Władza " jest w ich rękach i na razie nikt w tym mieście nie wyrwie im tej scenowej władzy. Do zobaczenia na następnym koncercie.

Na koniec chciałbym podziękować zespołowi Joke za wspaniałą zabawę i pozdrowić serdecznie cały zespół. Zdrowia !

czwartek, 4 lutego 2010

Własne Podwórko..



Wspieraj, Wspieraj Lokalną Scenę !

Wasze głosy mogą pomóc zespołowi Joke w zwyciężeniu w rankingu TOP 10 !

Głosujcie na JOKE - Światło

Głosy oddawać można na stronie Antyradia !

Ps. Zespół ponoć stawia flaszkę za oddany głos, także chyba się opłaca :D

AntyRadio