
Już od dłuższego czasu czekałem na ten weekend. Zapowiadał się na prawdę interesująco - gro znajomych, piwo i oczywiście zajebista muzyka. Czyli pewnie jakiś koncert ? Tak jest ! A dokładniej dwa i to nie byle kogo a ekipy Frontside. Przeworsk i Przemyśl. No więc " napierdalamyyyyyy " !
Sobota - ciemne chmury zawisły nad Przemyślem. Wraz z dwoma kolegami czekaliśmy na pojazd, który miał Nas zabrać do miejscowości, gdzie tego dnia Frontside miał zniszczyć ład i spokój, czyli do Przeworska. Punktualnie o 17 wpadamy na umówione miejsce. Kierowca - Kamil już czeka swoim nie zawodnym białym pogromcą koncertowych tras. I tak parę minut po 17 wraz ze znajomymi ( pozdrawiam ) wyruszam w drogę. Dosyć szybko docieramy do Przeworska tylko jest jeden mały problem - nie wiemy, gdzie znajduje się klub, w którym ma się odbyć koncert. Chwilkę " pogwizdaliśmy " w Gwizdaju ( miejscowość za Przeworskiem ) i z pomocą GPS'a docieramy pod ..klub. Z tego co zauważyłem czekającymi na koncert jak na razie byliśmy tylko my. No więc udaliśmy się do miejscowej " Stonki " i zaopatrzyliśmy się w piwo, co by Nam w gardle nie zaschło. W między czasie dochodzi do Nas jeszcze jedna osoba z Przemyśla, która zmuszona była tego dnia skorzystać z usług Polskich Kolei Państwowych albowiem w aucie został Nam tylko bagażnik. Jeszcze dobrze nie skończyliśmy nawet naszych browarków, a tu widzimy następną znajomą twarz z Przemyśla. Artur - organizator tej mini trasy grupy Frontside - z którym de facto byliśmy umówieni w Przeworsku wpuszcza Nas do.. teatru tudzież kina, albowiem miejscem koncertu jest Miejski Ośrodek Kultury. Wchodzimy wraz z zespołami, które miała zagrać tego wieczoru. Czyli z grupami Rearrange, Malchus i Frontside. Jeszcze 2-3 piwa i na scenę wchodzi pierwszy zespół. Zespołem tym jest hardcore'owy Rearrange. Widziałem już ich w Przemyślu i zrobili na mnie na prawdę dobre wrażenie. Od razu muszę wspomnieć, że nagłośnienie tego wieczoru było na prawdę dobre. Ale wracając do występu grupy z Biłgoraja - solidny hard core, występ podobał mi się bardzo ze strony muzycznej, ale .. musicie sobie wyobrazić jak wygląda koncert na sali kinowej, jeżeli na takowym nie byliście. Miejsca na " pogo " nie ma dużo. Więc ludzie rozsiadają się na krzesełkach. Do czego zmierzam, otóż to tego, że wokalista zespołu Rearrange zachował się bardzo nie fair pozdrawiając tylko parę osób skaczących pod " sceną " mając w dupie innych przybyłych na ten koncert. Dlatego od tej pory, większość ludzi zgromadzonych na sali, już tak żywiołowo nie reagowało na występ tego zespołu. Wokalista jak dla mnie na minus. Za to zachowanie perkusisty było na prawdę w porządku, po koncercie wziął mikrofon, podziękował całej publice za to, że byli razem z Nimi i przeprosił za zachowanie wokalisty swojego zespołu słowami " Przepraszam za tego idiotę ". Brava dla pałkera, który potrafił docenić ludzi, którzy przyszli, choć wcale nie musieli. Po tym występie na scenie zaczął instalować się Malchus. Tak szczerze mówiąc nie mogę za dużo napisać o występie chłopaków z Malchusa, albowiem prawie cały ich występ spędziłem na zewnątrz dyskutując ze znajomymi z innych miejscowości, oczywiście przy piwie. Rozmowa trwała by w najlepsze, aż tu nagle słychać znajome brzmienie gitar i jeszcze bardziej rozpoznawalny głos - tak to Auman zaprasza pod scenę. Frontside - rozpętał piekło. Mała przestrzeń pod sceną zapełniła się w mgnieniu oka, ludzie latali po krzesełkach, normalnie istne szaleństwo. Frontside nie zatrzymywał się ani na chwilkę. Nie dawali odpocząć nikomu obecnemu w MOK-u. Chłopaki z Sosnowca zagrali rozmaite kawałki, set lista była na prawdę imponująca. Lecz wszystko co dobre ( no w tym wypadku złe, złowieszcze, piekielne ! ) szybko się kończy. Zgasły światła to już koniec ! Ludzie rozchodzą się do domu. Jeszcze dosyć długa i interesująca rozmowa z Aumanem, który jest genialnym gościem jak dla mnie ( nie każdy po tak wyczerpującym koncercie przyszedł by do swoich fanów i ciągnął tak długą konwersację ) i trzeba się zbierać. Ale to jeszcze nie wszystko, w głowie tylko jedna myśl " Jutro Przemyśl ! "
Pogoda w Przemyślu w niedzielne po południe o wiele lepsza niż dnia ubiegłego. Na mieście oczywiście szeregi ludzi, idących w niewiadomym kierunku a nad Sanem grupa ludzi, która doskonale wie co będzie robić dzisiejszego wieczoru - będzie bawiła się wraz z Frontside. Koncert odbywał się w Grocie. Przed tym " gigiem " oczywiście trzeba było " zatankować " i można ruszać pod klub. Zespoły, już od dłuższego czasu instalowały się na " scenie " która dzisiejszego wieczoru była ulokowana w innym miejscu niż zwykle. Dzień wcześniej zaprosiłem Aumana na przemyskiego " jabola " ale niestety dbając o głos wokalista Frontside nie mógł przyjść. Szkoda, ale obiecał, że następnym razem już trzeba będzie napić się tego " jabola " bez dwóch zdań. Ale wracając do koncertu - ludzi jak na razie na prawdę nie wiele, ale z drugiej strony to dopiero początek ( oczywiście jak się okazało później Grota się zapełniła ) . W oczekiwaniu na główną gwiazdę popijałem piwko w raz z szaloną ekipą z Sanoka, która siała terror w Przeworsku jak i w Krośnie dwa dni wcześniej ( oczywiście pozdrawiam serdecznie ). Pierwszym zespołem pokazującym swoje umiejętności przemyskiej publiczności był zespół Virus. Powiem szczerze, że bardzo podobał mi się występ tego zespołu z Jasła. Na prawdę porządny kawał dobrej muzyki, ludziom się podobało a to chyba najważniejsze. Po owym zespole na " deskach " zaczął instalować się Malchus. Wczoraj nie miałem okazji ich posłuchać, także chciałem to zrobić tego dnia w swoim rodzinnym mieście. Hmm.. co by tu napisać ? Muzyka w porządku, teksty - jak dla mnie nic interesującego. Niby dobrze, fajnie, ładnie - ale mi osobiście czegoś w tym zespole brakuje. Jakiś pierwiastek, który mógłby zawładnąć mną i zachęcić do zabawy. Chłopaki zagrali to co mieli zagrać i wiadome było co teraz ? FRONTSIDE ! Szybka instalacja sprzętu i już było słychać znajome dźwięki. Już od pierwszych sekund występu Przemyśl zwariował, wszyscy śpiewali wraz z Aumanem hymny nienawiści ekipy z Sosnowca. Na prawdę piekło - sam rogaty chyba maczał w tym palce, bo ludzie zachowywali się jak opętani. Ze wszystkich lał się pot, Daron i Demon wyrabiali ze swoimi gitarami rzeczy nie do opisania a Auman skacząc i nie dając sobie ani chwili wytchnienia wgniatał powoli wszystkich w podłogę i ściany swoim złowieszczym wokalem. Ostatnim kawałkiem był numer pod tytułem " Naszym przeznaczeniem jest płonąć " - ale Przemyśl nie dał długo odpocząć ekipie z Frontside. Publika na prawdę dała radę, " bis " był o wiele dłuższy niż w Przeworsku ( niestety nie wiem jak sprawa wyglądała w Krośnie, albowiem nie mogłem się tam pojawić ). Istne szaleństwo, po prostu występ sosnowiczan to było coś czego Grota chyba nigdy nie widziała i dosyć długo pewnie nie zobaczy ( do czasu aż znów zawita tutaj Frontside ). Ale to musiało wreszcie się stać, chłopaki zeszli ze " sceny " już na dobre. Choć wszyscy o tym wiedzieli, przemyska publika dalej nie dawała za wygraną i do ostatniej chwili miała nadzieję, że okrzykami " Frontside " lub " Napierdalać " zdoła jeszcze sprowadzić zespół na " scene ". Ale to był już na prawdę koniec. Po koncercie jeszcze rozmowa z Aumanem, Daronem i Demonem - wspólne pamiątkowe zdjęcia i trzeba było wracać do domu. No cóż szkoda, szkoda, jeszcze chętnie bym się pobawił wraz z ekipą Frontside na jakimś koncercie, ale to była trasa trzydniowa, która swój koniec miała w Przemyślu.
Na koniec:
FRONTSIDE dziękujemy za koncerty w Krośnie, Przeworsku i Przemyślu ! ! Chciałbym pozdrowić cały zespół a w szczególności Darona, Demona i Aumana za interesujące rozmowy na przeróżne tematy, wszystkie pozostałe zespoły grające przed Frontside, wszystkich nowo poznanych ludzi, wszystkich których już znam i miałem przyjemność bawić się z Nimi na tych dwóch koncertach. Oby więcej takich wydarzeń w Naszym regionie, oby więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz